28 maja 2015 r.
w Miejsko-Gminnej Bibliotece Publicznej w Błażowej odbyło się drugie
spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Tym razem wybór padł na pozycję z
polskiej literatury- książkę Doroty Masłowskiej pt. „Jak zostałam Wiedźmą”.
Utwór
Masłowskiej „Jak zostałam Wiedźmą” był pisany z myślą o wystawieniu na
scenie. W jednym z wywiadów pisarka wyjaśniała, że jej ambicją było
stworzenie książki, która „będzie mieszać konwencje, proporcje,
stylistyki". I tego zamieszania w jej najnowszym dziele nie brakuje – na
poziomie fabularnym mamy tu i tradycyjną czarownicę, i dwoje
dziecięcych bohaterów, dobrego i złego, a do tego mnóstwo nowoczesnych
gadżetów, w których drzemie zło, z chipsami oraz iPhone'ami na czele.
Jakby
trochę w tle przesuwa się fabuła – żywiąca się złymi dziećmi wiedźma
rusza na łowy, ale zamiast jakiegoś nieznośnego bachora trafia się jej
dziewczynka umiarkowanie dobra. Używając podstępu i kupionych w Lidlu
przeterminowanych czarów w sprayu, wiedźma usiłuje skłonić swą małą
ofiarę do współpracy – czyli zwabienia naprawdę niegrzecznego chłopca
zajadającego się wspomnianymi chipsami na widowni. Rzecz odbywa się w
teatrze, a do tego bohaterowie znajdują się w przestrzeni ni to snu, ni
jawy.
Podtytuł
książki – „Opowieść autobiograficzna dla dzieci i dorosłych" –
sugeruje, że Masłowska miała ambicję, by stworzyć rzecz
ponadpokoleniową- książkę, w której odnajdą się dwa pokolenia.
Utwór
ten nie jest bajką w żaden sposób podobną do tych, na których się
wychowywaliśmy. To nie jest historia o misiu zajadającym swój ulubiony
przysmak; brak w niej pięknych i dobrych księżniczek, dobrej i złej
magii. Jest tak dlatego, ponieważ świat się zmienił. Teraz walka toczy
się o coś zupełnie innego. Najmłodsze pokolenie nie wyobraża sobie życia
bez technologii, w którą jest zapatrzone jak w obrazek. I nie tylko
najmłodsi mają problem z oddzieleniem rzeczywistości od fikcji.
O naszych czasach nieustannie przypominają również ilustracje, których w książce jest pełno. Obrazki zostały dołączone do niemal każdego tekstu. I nie są to typowe cukrowe ilustracje, które można znaleźć w bajkach. Ma się wrażenie, że zostały jedynie na szybko naszkicowane.
Książka Masłowskiej zmusza do myślenia. Nie można podczas jej czytania tak po prostu się wyłączyć. "Jak zostałam Wiedźmą" to refleksja nad naszym dzisiejszym życiem , które jest jednym wielkim „szaleństwem”.
O naszych czasach nieustannie przypominają również ilustracje, których w książce jest pełno. Obrazki zostały dołączone do niemal każdego tekstu. I nie są to typowe cukrowe ilustracje, które można znaleźć w bajkach. Ma się wrażenie, że zostały jedynie na szybko naszkicowane.
Książka Masłowskiej zmusza do myślenia. Nie można podczas jej czytania tak po prostu się wyłączyć. "Jak zostałam Wiedźmą" to refleksja nad naszym dzisiejszym życiem , które jest jednym wielkim „szaleństwem”.
Paulina Bator