16 listopada br.
to roku w okropnie brzydką pogodę, gdy padał śnieg z deszczem i
okropnie wiało, miałam instruktora ds. bibliotek samorządowych powiatu rzeszowskiego oraz opracowania zbiorów.
okazję uczestniczyć w wyjeździe studyjnym, który zorganizowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie pod opieką Lucyny Różnowicz,
okazję uczestniczyć w wyjeździe studyjnym, który zorganizowała Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Rzeszowie pod opieką Lucyny Różnowicz,
Głównym
tematem wyjazdu było zwiedzanie Miejskiej Biblioteki Publicznej w
Łańcucie. Biblioteka działa od stycznia 1946 roku, jest samorządową
instytucją kultury, której
organizatorem jest gmina i miasto Łańcut. Księgozbiór biblioteki liczy
ponad 131 tysięcy woluminów i jest stale uzupełniany. Oprócz książek
w formie tradycyjnej, gromadzone są zbiory specjalne, w tym: rękopisy,
maszynopisy, archiwalia i audiobooki oraz dokumenty życia społecznego.
Biblioteka jest w pełni skomputeryzowana, niestety, brak dostosowania
dla osób niepełnosprawnych, co niedługo ma się to zmienić, gdyż
planowany jest remont, który ma kosztować – bagatela - 5 milionów
złotych. Budynek na dzień dzisiejszy wygląda pięknie, nie chcę myśleć
jak będzie wyglądał po zmianach! Miło pocieszyć oko pięknymi, kolorowymi i dobrze wyposażonymi wnętrzami, a potem wrócić do szarej rzeczywistości.
Kolejną atrakcją było zwiedzanie łańcuckiego Zamku, myślę, że choć zwiedzamy go kolejny raz, ciągle dowiadujemy się czegoś nowego.
Niespodzianką było zwiedzanie Biblioteki Zamkowej, bo nie każdy ze zwiedzających ma okazję tam bywać. Biblioteka jest przykładem zachowanej niemal w całości, rodowej biblioteki magnackiej. Została wybudowana pod koniec XVIII wieku na zlecenie ówczesnej właścicielki Łańcuta Izabelli z Czartoryskich Lubomirskiej (1736-1816). Piętrowy pawilon biblioteczny zaprojektował Piotr Aigner. Obecny wygląd biblioteka zawdzięcza dwom architektom Armandowi Bauque i Albertowi Pio, którzy przebudowali ją w latach 1899-1903. Stworzyli oni pomieszczenie wysokiej klasy w stylu nawiązującym do późnowiktoriańskiego.
Wnętrze biblioteki urządzone jest wygodnymi
angielskimi meblami z przełomu XIX i XX wieku. W szafach boazerii mieści
się bogaty księgozbiór kolejnych spadkobierców Łańcuta – Potockich.
Zbiory liczą ponad 22 tysiące woluminów. Składają się z siedmiu działów:
druków i czasopism z XIX i początku XX wieku, starodruków, kartografii,
grafiki, rękopisów nowożytnych oraz muzykaliów.
Do cymeliów zbiorów łańcuckich zaliczamy m.in.
inkunabuł: Karol Manneken Formulae epistolarum z 1491 r., Statuta
Sigismundi Primi Poloniae Regis, tłoczone przez Hieronima Vietora w 1524
r. w Krakowie, bazylejskie wydanie Kroniki Marcina Kromera z 1555 r.,
atlas Wilhelma i Jana Bleau Theatrum orbis terrarum z lat 1640-1655.
Cenne są ryciny Łukasza Kranacha, akwaforty Daniela Chodowieckiego.
Wśród starych map i planów na uwagę zasługuje La Pologne Rizzi
Zannoniego z 1772 r. Innymi unikatami są zachowane certyfikaty
szlachectwa, dyplomy i Ordery Złotego Runa nadane właścicielom przez cesarza Franciszka Józefa.
O zamiłowaniach muzycznych właścicieli zamku
świadczy zachowana kolekcja ponad 1500 muzykaliów (w tym około 30 %
rękopisów muzycznych). Są to m.in. autografy partytur oper buffo,
comedie dell’arte, Giovanniego Battisty Cimadoro, Paisiella, Mozarta,
Bernardinego di Capua czy Gioacchina Rossiniego.
Od roku 1998 zbiory Biblioteki Zamkowej włączono do
Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Poza Biblioteką Zamkową funkcjonuje w
Muzeum – Zamku w Łańcucie, założona w 1958 r., Biblioteka Muzealna.
Gromadzi ona piśmiennictwo z zakresu historii sztuki i kultury,
muzealnictwa, konserwacji i ochrony zabytków.
Podsumowaniem pełnego atrakcji dnia była wizyta w storczykarni. Obiekt tan powstał w latach
1893-1904 na polecenie Romana i Elżbiety Potockich, wiedeńska firma
Griedl w parku na wprost Ujeżdżalni wybudowała Palmiarnię (rozebraną po
1923 r.). Zgromadzono w niej wiele roślin pochodzących z innych
kontynentów.
Na jej zapleczu ogrodnik Alois Philipp wzniósł
szklarnię, która pełniła początkowo funkcję zaplecza dla Palmiarni.
Prowadzono tu uprawę i hodowlę wielu roślin, m.in. storczyków, od
których szklarnie wzięły nazwę.
Storczykarnię podziwiał w 1923 r. Ferdynand, król
Rumunii wraz z małżonką królowa Marią, a cztery lata później Ignacy
Mościcki, prezydent Polski. W 1937 r. zwiedzał ją Jerzy, książe Kentu,
przebywający wraz z małżonką księżną Mariną z kilkudniową wizytą w
Łańcucie.
Obecnie storczykarnia składa się z części
ekspozycyjnej, zaplecza podzielonego na trzy strefy klimatyczne oraz
kawiarni letniej. Obiekt wyposażony jest w nowoczesne urządzenia służące
utrzymaniu optymalnych kierunków uprawy tej bardzo wymagającej grupy
roślin.
W części ekspozycyjnej możemy zobaczyć zarówno
storczyki naziemne (rosnące na ziemi), litofity (rosnące na skałach) jak
i nadrzewne (rosnące na konarach drzew) zwane epifitami.
Zgromadzono tu zarówno współczesne krzyżówki
wyhodowane przez człowieka, storczyki botaniczne, właściwe dla
środowiska naturalnego, ukształtowane bez ingerencji człowieka, a także
historyczne gatunki i odmiany storczyków pochodzących z przedwojennej
kolekcji Potockich oraz te, które wymienione zostały w słynnym
opracowaniu pt. „Reichenbachia” z XIX wieku, przechowywanym w zbiorach
Biblioteki Zamkowej w Łańcucie. Niektóre z nich są tak małe, że mogliśmy
zobaczyć je korzystając z lupy, a niektóre tak pięknie pachną, że
zapierają dech w piersiach. Dziękuję organizatorom wyjazdu i zachęcam
tych, którzy jeszcze nie mieli okazji obejrzeć pięknych wnętrz naszego
dziedzictwa kulturowego, jakim jest zamek w Łańcucie, no i oczywiście
storczykarnię, nawet w tak okropną pogodę, w jaką było mi dane tam być.
Polecam.
Anna Heller